"In this world, whenever there is light, there are also shadows. As long as the concept of winners exists, there must also be losers."
Nie jesteś zalogowany na forum.
"Pierwszy dzień w Akademii"
Dzień: 1 września
Rok: 1990
Pora roku: Jesień
Miejsce: Konohagakure no Sato
Wrzesień zawitał do Konohy, już pierwszego dnia przynosząc ze sobą gęste zachmurzenie oraz rzęsisty deszcz. Wioska była częściowo zniszczona przez wojnę, która zakończyła się niespełna trzy miesiące temu, a mieszkańcy ciężko pracowali, aby przywrócić osadzie dawny wygląd i świetność. Część shinobi i ludności cywilnej nadal nie mogła pozbyć się ponurych wizji sprzed kilku tygodni - wielu z nich widziało śmierć własnych rodzin, towarzyszy czy należące do nich, płonące włości. Pierwszy Hokage - Aeris Senju, zaraz po zakończeniu wojny zarządził w wiosce stan wyjątkowy, którego głównym założeniem było jak najszybsze odbudowanie siły militarnej po stratach odniesionych w wojnie. Dlatego dosłownie każdy mężczyzna, chłopiec czy chętna kobieta otrzymali swój przydział - czy to na misję, czy to przy odbudowie zniszczonych zabudowań, czy to do patrolowania okolicznych terenów i ulic. Wybiła właśnie godzina 07:00, a w pokoju Mishiwy Senju rozległ się irytujący dzwonek budzika, który zapowiadał równie irytujący pierwszy dzień w Akademii Ninja.
Kolej Mishiwy.
Offline
Jeszcze nie wstając z łóżka zerknęłam w stronę okna.
Co za beznadziejna pogoda - pomyślałam mocniej wtulając się do koca - Najchętniej bym tu została...
W tej samej chwili przez drzwi do pokoju przemknął kot, wskoczył na łóżko i zaczął się łasić.
- Już już... wstaję- powiedziałam i powoli zwlokłam się z łóżka. Ubrałam się w swoje typowe ubrania przemyłam twarz oraz zęby i ruszyłam w stronę kuchni.
Dzisiaj pierwszy dzień w akademii, zjedz śniadanie żebyś miała siłę na cały dzień! - Powiedziała do mnie entuzjastycznie mama.
- Wolałabym nigdy nie musieć tam iść - mruknęłam pod nosem tak by nikt tego nie usłyszał, usiadłam do stołu obok ojca i zaczęłam dziubać widelcem w potrawce z ryżem.
- Chyba dziś nie jestem głodna... z resztą muszę już wychodzić żeby się nie spóźnić - Szybko wstałam z udawanym entuzjazmem, chwyciłam plecak i pośpiesznie poszłam w stronę drzwi.
- Nie jesz śniadania? W plecaku masz kanapki, zjedz bo blado dziś wyglądasz- powiedziała mama zmartwionym głosem.
- Nie martw się, wszystko będzie okej- odpowiedziałam głaszcząc kota i wychodząc z domu.
Jeszcze nim zamknęłam drzwi dało się słyszeć poważny, surowy głos ojca "Mam nadzieję że nas nie zawiedzie...
Przygnębiona ruszyłam w stronę akademii.
Offline
Zamknęłaś za sobą drzwi i ruszyłaś wąskimi uliczkami dzielnicy Senju - był to sporych wielkości, wydzielony teren, który zamieszkiwali praktycznie sami członkowie klanu. W Konoha większość zamożnych rodzin, takich jak Uchiha czy Hyuuga posiadała własne, odgrodzone dzielnice ze względu na chęć pokazania swojej niezależności oraz wezwania do poszanowania ich prywatności przez zwykłych, szarych shinobi, na których zawsze patrzyli z góry.
Po drodze, dziewczynę zagadnął uśmiechnięty staruszek, w którym Mishiwa rozpoznała swojego wuja:
- Oh, witaj dziecko. Gdzie tak lecisz? Czyżby to... ahhh, dzisiaj pierwszy dzień w Akademii! Niedługo staniesz się pełnoprawnym shinobi, tak jak Twój ojciec czy dziad - Hokage-sama. - zaskrzeczał puszczając oko.
Kolej Mishiwy.
Offline
- Tak dziś wielki dzień! Chcę dać z siebie wszystko by stać się najlepsza! - Odpowiedziałam radośnie choć w głębi czułam przerażenie "Powinnam powiedzieć muszę zamiast chcę...". Na tę myśl posmutniałam choć starałam się uśmiechać najszczerzej jak tylko potrafię.
- Muszę ruszać dalej, głupio spóźnić się pierwszego dnia . Tak na prawdę spóźnienie mi nie groziło, lecz nie miałam dziś ochoty na rozmowę z wujkiem, jeszcze by się zorientował się że coś jest nie tak.
Offline
Ruszyłaś dalej i już po chwili minęłaś duże drewniane wrota, które stanowiły wejście oraz wyjście z dzielnicy. Strzegło ich dwóch strażników ubranych w charakterystyczne, ciemnoczerwone zbroje klanu Senju.
Gdy Cię zobaczyli, ukłonili się nisko i zawołali jednogłośnie:
- Witaj, księżniczko Mishiwo!
- Witaj, księżniczko Mishiwo!
Po czym bez dalszych komplikacji pozwolili Ci iść dalej.
W międzyczasie, Yoshi Yamahara obudził się niespodziewanie w swoim mieszkaniu, w jednej z biedniejszych dzielnic wioski i z przerażeniem spojrzał na zegar wiszący na ścianie, który wskazywał właśnie godzinę 07:48.
Na podłodze obok łóżka leżał rozbity na kawałki budzik, a dookoła niego kilka garstek piasku - ostatnimi czasy chłopakowi zdarzało się to coraz częściej, ale stwierdził, że musi po prostu lunatykować i przez przypadek niszczyć kolejne budziki.
Za oknem cały czas lało, a ludzie na ulicy biegali to tu to tam, wyposażeni w parasole lub płaszcze przeciwdeszczowe.
Kolej Yoshiego.
Offline
"Znowu to samo" - pomyślałem. Cóż tam, w końcu i tak zawsze wstaję z łóżka w ostatniej chwili. Tak w sam raz żeby się przemyć, szybko ubrać i wyjść z domu.
Śniadanie? Hmm, pewnie funkcjonowałbym dużo lepiej jedząc coś przed wyjściem, jednak nigdy nie miałem w zwyczaju tego robić. Nie ma w tym żadnego ukrytego sensu, zwyczajnie nigdy rano nie jestem głodny. Apetyt przychodzi dopiero po kilku godzinach, jak na złość wtedy, gdy akurat nie mam nic pod ręką do przegryzienia.
Niechętnie zwlokłem się z łóżka i udałem do łazienki. Szybkie mycie, potem równie szybkie ubranie się.
- "Wychodzę!" , krzyknąłem wychodząc z domu i szybkim krokiem udałem się w kierunku Akademii.
Ostatnio edytowany przez Yamahara (2015-12-27 18:20:15)
Offline
Szczęśliwym trafem, rodzina Yoshiego mieszkała bardzo blisko Akademii, dlatego przybył on tam niemalże idealnie na czas.
Pierwszą rzeczą jaka ukazała się jego oczom była gromada dzieciaków tłoczących się przed wejściem. Większość z nich wyglądała zupełnie obco, innych chłopak kojarzył z widzenia.
Jakby nie patrzeć, był w wiosce od niedawna i nie miał zbyt wielu przyjaciół. Pewności siebie nie dodało mu również to, że wielu uczniów przyszło tutaj z rodzicami.
Deszcz cały czas mocno zacinał, a ubrania Yoshiego były już prawie przesiąknięte do suchej nitki dlatego uznał, że czas się ruszyć.
Kolej Yoshiego.
Offline
"Dobra Yoshi, weź się w garść", pomyślałem. Pierwszy dzień w Akademii to najlepszy moment żeby poznać jakiegoś kompana, póżniej będzie tylko gorzej. Samotnikowi wśród tylu dzieciaków zawsze przypną łatkę dziwaka, więc lepiej poznać kogoś jak najszybciej.
"Ten nie, tamten też nie". Na wstępie odrzucam wszystkich, którzy przyszli z rodzicami - są tak przejęci swoimi pociechami, że pogadanie z kimś graniczyć będzie z cudem.
Może znajdę kogoś takiego jak ja? Nieco zagubionego i szukającego bratniej duszy?
Offline
Przez dłuższy czas Twój wzrok nie może napotkać nikogo sensownego, aż w końcu zauważasz na ławeczce pod jednym z drzew na placyku Akademii piękną, białowłosą dziewczynę przeciętnego wzrostu z dużymi niebieskimi oczyma oraz delikatnie różowymi ustami. Siedziała sobie całkowicie rozluźniona z jedną nogą założoną na drugą i czytała jakąś książkę, co jakiś czas bawiąc się włosami. W pobliżu nie było nikogo innego.
Kolej Yoshiego.
Offline
"O, w końcu ktoś do kogo mogę zagadać!" pomyślałem uradowany, widząc samotną postać siedzącą na ławce.
"Na dodatek to dziewczyna" - ucieszyłem się jeszcze bardziej. Trochę chuderlawa, ale nic to, ważne żeby było z kim pogadać. Tylko czy ona będzie chętna na nową znajomość? Co jeśli coś jej się we mnie nie spodoba? Zanim wątpliwości zaczęły rosnąć w mojej głowie do niebotycznych rozmiarów, podszedłem do niej i nieśmiało zapytałem - "Hej, jaką ksiażkę czytasz?"
Offline
Dziewczyna spojrzała na Ciebie, a jej lodowaty wzrok zmroził Cię od stóp do głów, tak że cała Twoja pewność siebie stopniała w ciągu sekundy.
- Spadaj, dziwaku. Tatuś powiedział, że tacy jak my nie powinni zadawać się z plebsem. - odpowiedziała wysokim, irytującym głosem i wróciła do czytania swojej książki.
Kątem oka zdążyłeś zauważyć, że dziewczyna nosi na sobie czarną koszulkę z dziwnym, biało czerwonym symbolem na ramieniu, którego znaczenia nie znałeś.
W tym momencie, na plac Akademii dotarła Mishiwa, która pomimo dużego zapasu czasu ledwo zdążyła, gdyż po drodze natrafiła na staruszkę, która zgubiła swojego kota i dziewczyna nie miała serca, żeby jej nie pomóc.
Przy okazji na jej policzku pojawiły się dwa, świeże zadrapania - z wiadomego powodu. Yoshi od razu dostrzegł nowo przybyłą, gdyż na placu momentalnie zrobiło się ciszej, a niektórzy z obecnych zaczęli między sobą coś szeptać.
Yoshiego zdziwiło całe to zamieszanie, zwłaszcza, że dorośli zaczęli zachowywać się bardzo podobnie do swoich pociech, gdy zobaczyli dziewczynę.
Kolej Yoshiego, a następnie Mishiwy.
Offline
"Cóż to za dziewczyna? Skąd to całe zamieszanie?", pomyślałem zaintrygowany, całkiem zapominając o dziewczynie z ławki.
"Będę musiał się jej bliżej przyjrzeć." Ruszyłem powoli w jej kierunku, jednak tak, by nie zorientowała się że idę w jej stronę.
Offline
Próbuję zignorować całe zamieszanie, uśmiecham się lekko i idę pewnie przed siebie aż nagle moim oczom ukazuje się chłopak o idealnie gładkiej głowie.
Rany, pewnie mogłabym się w niej przejrzeć jak w lustrze szybko odwróciłam wzrok nie chcąc się na niego za długo gapić... Jeszcze by coś złego sobie o mnie pomyślał. Rozglądam się za jakimś ustronnym miejscem w którym spojrzenia gapiów by mnie nie dosięgły.
Offline
Dostrzegłaś otwarte drzwi do Akademii, przy których stał shinobi w kamizelce Chunina - zapewne był to jeden z nauczycieli.
Ruchami rąk zachęcał wszystkich, aby weszli do środka.
Idąc wśród tłumu, mimowolnie usłyszałaś fragmenty szeptanych wypowiedzi:
- Czy to...?
- Pewnie uważa się za nie wiadomo...
- ...wnuczka Hokage...
- Co taka wielka KSIĘŻNICZKA robi w zwykłej Akademii? Phi...
Kolej Mishiwy, a następnie Yoshiego.
Offline
Będę pokazywać waszym dzieciakom kto to jest prawdziwy shinobi! - zgryźliwie powiedziałam sobie w myślach a na moich ustach pojawił się delikatny uśmiech. Tak na prawdę nie jestem snobem, ale gdy słyszę takie docinki aż ciśnie się na usta odpowiedź... Ale wnuczce Hokage to nie przystoi, a szkoda... Po chwili jednak posmutniałam... Pewnie w cale nie będę najlepsza, ale to nic będę walczyć o ten tytuł choćby nie wiem co, w końcu tego oczekuje po mnie ojciec i reszta klanu. - Powiedziałam sobie w myślach dla otuchy.
Offline
Nie wiem skąd taka reakcja wszystkich na tą dziewczyne, wydaje się całkowicie normalna, pomyślałem, przy okazji próbując podsłuchać co też ludziska o niej mówią.
Wnuczka Hokage? Czyżby to była Mishiwa? Wyobrażałem ją sobie zupełnie inaczej a ona wygląda jak normalna dziewczyna.
Zdecydowanie muszę ją bliżej poznać! Zgodnie z postanowieniem udałem się za nią do środka budynku Akademii.
Offline
Weszliście do środka, gdzie skierowano Was do odpowiedniej klasy, po czym zajęliście miejsca w ławkach (trzyosobowych) - siedziało tam już kilku uczniów, oczekujących na rozpoczęcie.
Yoshi cały czas podążał śladami Mishiwy, a gdy ta usiadła, zajął miejsce zaraz za jej plecami - w następnej ławce. Sala stopniowo zapełniała się uczniami oraz uczennicami, aż w końcu zajęte były niemalże wszystkie miejsca.
Koło Yoshiego usiadły dwie chichoczące blondynki, które co jakiś czas zerkały na niego ukradkiem, coś sobie szepcząc. Natomiast do Mishiwy przysiadł się z jednej strony jakiś osobliwie wyglądający chłopak, który nosił na sobie starą, podartą bluzę i śmierdziało od niego tytoniem, a z drugiej strony zasiadł grubasek o pulchnej twarzy z kabanosem w ręku, którego cały czas pogryzał. Dało się zauważyć, że na ławkę, w której siedzi dziewczyna, co jakiś czas zerkają inni uczniowie - jedni z zaciekawieniem, inni z rozbawieniem, jeszcze inni z pogardą.
Kolej Mishiwy, a następnie Yoshiego.
Offline
Podciągnęłam nieco wyżej różową apaszkę. "Dalej pachnie kwiatami z ogrodu". Mój wzrok skupia się wyłącznie na nauczycielu, a myślami wędruje do dnia kiedy przebudziłam Mokuton. Gdyby nie to wszystko siedziałabym teraz w domu, z dala od tych wszystkich spojrzeń i oczekiwań wobec mnie. Szybko wracam jednak na ziemię i oczekuję jakichś informacji od nauczyciela.
Offline
Z czego one się tak śmieją? Wyśmiewają się ze mnie? A może im się spodobałem? Siedzące obok dziewczyny cały czas chichotały, zupełnie nie przejęte nowym otoczeniem. Obecność Mishiwy tuż obok też jakoś niespecjalnie zaprzątała im głowę, co wydało mi się nieco dziwne...
To pewnie jakieś dobre przyjaciółki, pomyślałem, zazdroszcząc im trochę, wszak z kimś bliskim było by znacznie raźniej.
Chichotanie stawało się coraz bardziej irytujące, jednak postanowiłem się nie odzywać i poczekać chwilę wiedząc, że zaraz zacznie mówić będący na sali Chunin.
Offline
- Witajcie w Akademii Ninja Konohagakure no Sato! Nazywam się Hiashi i będę jednym z Waszych nauczycieli! Przyszliście tutaj, aby stać się prawdziwymi shinobi oraz kunoichi, a my sprawimy, że nimi będziecie, byście mogli służyć wiosce i przysparzać jej dumy na całym świecie! Zanim to jednak nastąpi, musicie przejść egzamin wstępny. Składa się on z dwóch etapów - teoretycznego oraz praktycznego, a uzyskać można z niego trzy rodzaje ocen w zależności od ilości zdobytych punktów - "Wybitny", "Przeciętny" oraz "Nie przyjęty do Akademii". Nie martwcie się jednak. Egzamin został ułożony tak, że aby go nie zdać trzeba by było naprawdę się postarać. Czy macie jakieś pytania? Jeżeli nie, to proszę, aby każdy podszedł do mojego biurka, wziął po jednym egzemplarzu egzaminu i przystąpił do pracy. I nie próbujcie ściągać bo oblejecie z miejsca! - wygłosił mowę Chunin, po czym wskazał na stertę kartek leżącą przed nim na biurku.
Kolej Mishiwy oraz Yoshiego.
Offline
W takim razie, to nie powinno być trdune. Spokojnym krokiem podeszłam po egzemplarz i wracając na miejsce zaczęłam już przeglądać zadania.
Offline
"Żeby nie zdać trzeba się na prawdę postarać" Okej, w takim razie chyba nie mam się czym przejmować. Ważne, że w końcu siedzące obok mnie dziewczęta przestały się śmiać. Podszedłem do biurka Hiashi'ego, wziąłem jeden egzemplarz testu i wróciłem do swojej ławki.
Offline
Wszyscy uczniowie wzięli testy i wróciwszy do ławek przystąpili do pracy. Zarówno Mishiwa jak i Yoshi szybko zorientowali się, że pytania nie są zbyt trudne ale niektóre mogły być podchwytliwe, więc przystąpili do odpowiadania na nie z należytą ostrożnością.
Było ich łącznie sześć, a każde dotyczyło zagadnienia z innej beczki - było coś o naturach chakry, o rodzajach technik, o zwierzętach tropiących, a nawet jakieś matematyczne zadanie na trajektorię lotu broni miotanej.
W sali było słychać jedynie skrobanie długopisów i deszcz bębniący na zewnątrz o okna. Niespodziewanie rozległ się świst i w ławkę tuż obok Yoshiego wbił się nóż kunai.
- Blondyna z ławki numer 4. Oblałaś. Opuść salę. - rzekł surowym głosem nauczyciel.
- A-ale za co? - wyjąkała piskliwie.
- Ściągałaś.
- A-ale ja... n-nie ściągałam. Ja tylko... - wydukała zerkając bezwiednie kątem oka na okolice krocza Yoshiego.
- Bez dyskusji. - rzucił Chunin, a dziewczyna chcąc, nie chcąc opuściła salę mając łzy w oczach.
Pozostali, widząc co zaszło nachylili się jeszcze niżej nad swoimi pracami i w pełni się na nich skupili.
Kolej Yoshiego, a następnie Mishiwy.
Offline
Szkoda jej trochę, ale ma za swoje. Sprawiała wrażenie głupiutkiej i raczej nieprzygotowanej pomyślałem i nie zaprzątając sobie zbytnio dalej głowy koleżanką z ławki kontynuowałem pisanie testu.
Offline
Usłyszawszy świst kunai przerwałam na chwilę pisanie, gdy jednak usłyszałam czego dotyczy sytuacja szybko wróciłam do pisania.
"Nie mogę pozwolić sobie na rozproszenie, muszę się skupić..."
Offline
[ Wygenerowano w 0.041 sekund, wykonano 9 zapytań - Pamięć użyta: 1.49 MB (Maksimum: 1.84 MB) ]