"In this world, whenever there is light, there are also shadows. As long as the concept of winners exists, there must also be losers."
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2 3 4 Następna
Wątek zamknięty
- Nooo... - odpowiedział Nara przeciągając się i ziewając jednocześnie.
- Hmm, teraz będą jakieś ćwiczenia praktyczne. - rzekł Choujiro wyciągnąwszy z kieszeni spodni plan lekcji - Brzmi całkiem ciekawie.
Na korytarzu zdążył się zrobić już spory tłok. Uczniowie podobierali się w dwójki, trójki oraz większe grupy i dyskutowali na zupełnie losowe tematy śmiejąc się beztrosko i wygłupiając.
Yoshi oraz Hideki również opuścili już salę i znaleźli się na korytarzu.
Kolej Yoshiego, a następnie Mishiwy.
Offline
Na korytarzu panował straszny gwar, wszyscy opowiadali sobie nawzajem o tym czego się nauczyli, kto ma jaką naturę czakry i co się stało z ich kartkami w czasie ćwiczeń.
- Przyda nam się chwila przerwy, w końcu dzień się dopiero zaczyna powiedziałem sam do siebie.
Stojący obok mnie Hideki wyglądał na lekko zakłopotanego. Chyba tylko on na całym korytarzu nie był podekscytowany i chyba domyślałem się dlaczego.
- Wiesz, Hideki, jak chcesz to mogę Ci pomóc w temacie kontroli czakry zaproponowałem, chcąc poprawić mu humor.
- To na prawdę nie takie trudne, musisz się po prostu skupić!
Offline
- Fajnie - Skwitowałam krótko.
Sięgnęłam do plecaka po śniadanie jednak uświadomiłam sobie, że tak na prawdę nie jestem głodna.
- Hej Choujiro, chcesz może kanapki? - Wysunęłam w jego stronę rękę z kromką. "Chyba wolę nic nie jeść przed treningiem".
- Wspominaliście kiedyś, że wasze klany się przyjaźnią... Na czym tak dokładnie polega ta przyjaźń? - Zapytałam zaciekawiona. - Trenujecie ze sobą?
Offline
- Nie, dzięki. Muszę sam sobie z tym poradzić. - odpowiedział Hideki naburmuszony. Wydawało się jakby cały jego entuzjazm prysł w jednej sekundzie ale w oczach nadal można było dostrzec niezwykły upór. Yoshi odniósł również wrażenie wnioskując z tonu rozmówcy, iż zachowuje się jakby był na niego obrażony.
- Hoho, czytasz mi w myślach! - zawołał Choujiro biorąc od Ciebie kanapkę - Dzięki Mishi! - po czym zaczął wcinać.
W momencie kiedy zapytałaś o przyjaźń między klanami, za Waszymi plecami rozległ się śmiech i momentalnie, pomiędzy Wami znalazła się szczupła blondynka o ładnej buzi i niebieskich oczach.
- Co tam chłopaki? Dawno Was nie widziałam! - zawołała kładąc ręce na ramionach Shumkichiego oraz Choujiro. Nara nie wydawał się zadowolony z faktu, że jakaś dziewczyna drze mu się do ucha i przyjął adekwatną do tego, zrezygnowaną minę.
- Cześć Inoki. - rzekł ze spokojem - Mishiwa, to jest Inoki Yamanaka. Inoki, to jest Mishiwa Senju. - przedstawił Was sobie.
- Cześć. - zaświergotała dziewczyna unosząc dłoń w geście powitania i wystawiając język. Wyglądała na bardzo wyluzowaną... albo głupią.
Kolej Mishiwy, a następnie Yoshiego.
Offline
Nie wiedząc jak zareagować na wystawiony język postanowiłam to zignorowac "Lepiej się nie wychylać, kto wie co tam ma w głowie..."
Cześć! - odpowiedziałam odwazjemniając się usmiechem
- Yamanaka, tak? Czyli trzecie ogniwo przyjaźni waszych klanów? Szkoda że mój klan zamiast szukać przyjaciół, posiada tylko odwiecznego wroga.
Nie rozumiem moich przodków, czasami mam wrażenie że są głupsi od dzieci...
Offline
Ciekawe co go ugryzło? Chyba nie jest na mnie zły tylko dlatego, że lepiej poradziłem sobie z kontrolą czakry? Może niech lepiej trochę ochłonie... pomyślałem i uciąłem temat wydarzeń z pierwszej lekcji, po czym zaproponowałem
- Hideki, może pójdziemy zobaczyć co się dzieje na głównym placu? Wykorzystajmy przerwę i złapmy trochę świeżego powietrza!
Offline
- Zgadza się. - odpowiedziała Inoki z szerokim uśmiechem - Masz na myśli tą sprawę z Uchiha? Nie przejmuj się. To dupki. Mój tata też ich nie cierpi. - wzruszyła ramionami zerkając kątem oka na Somiko, która właśnie przechodziła obok Was ze swoim fanklubem.
Mishiwa po raz kolejny dostrzegła pogardliwe spojrzenie i krzywy uśmieszek, ale tym razem obyło się bez żadnej zaczepki ze strony dziewczyny.
- Czemu nie, chodźmy. - wzruszył ramionami Hideki, jakby myślami był zupełnie gdzie indziej. Wyszliście na plac przed Akademią, który wypełniony był uczniami pomiędzy którymi przechadzał się pilnujący porządku nauczyciel.
Pogoda nadal była piękna jak o poranku, a na ziemi dało się zauważyć pierwsze, opadające liście w kolorach złota, pomarańczy oraz czerwieni.
Ledwo zdążyliście chwilę pospacerować, gdy rozległ się dzwonek na zajęcia, a tłum studentów ponownie ruszył w stronę budynku jak jeden mąż hałasując przy tym najgłośniej jak się da.
Kolej Mishiwy, a następnie Yoshiego.
Offline
"Przecież wioska powstała gdy Senju oraz Uchiha zawarli pokój... Może mają urazę że jeszcze nigdy nikt z ich klanu nie był Hokage? "- Przez chwilę zaczęłam się zastanawiać, nie dochodząc do żadnego konkretnego wniosku.
- Ciekawi mnie po prostu co z nimi jest nie tak - Odpowiedziałam Inoki. Nie chcąc kontynuować tematu Uchiha szubko rzuciłą w stronę dziewczyny pytanie.
- Nie widziałam Cię chyba na egzaminach, jesteś z innego rocznika?
Offline
- No, to by było na tyle jeśli chodzi o przerwę westchnąłem słysząc dzwonek zwiastujący jej koniec. Wszyscy pospiesznie zaczęli wracać do środka. Nam też nie wypadało się spóźnić, więc skinąłem głową Hidekiemu i ruszyłem szybkim krokiem w kierunku naszej klasy.
Offline
- Byłam dość poważnie chora ale już wyzdrowiałam. Dzisiaj zamiast pierwszej lekcji miałam indywidualny test wstępny i zakwalifikowałam się do Waszej grupy. - odrzekła Inoki kierując się razem z Wami do klasy.
Okazało się, że obie grupy mają zajęcia praktyczne w tej samej sali. W środku czekał już nas Was Matsuo, który poczekał aż wszyscy się zbiorą po czym rzekł:
- Nie rozsiadajcie się. Wychodzimy od razu na placyk treningowy. - po czym dał znać ręką byście poszli za nim. Po chwili znaleźliście się na tym samym placu, na którym jeszcze wczoraj przechodziliście testy wstępne.
Nauczyciel nie poprowadził Was jednak na boisko sparingowe, a kawałek dalej pod płot, gdzie stały trzy pieńki służące do treningu rzutów bronią dystansową.
- Dzisiaj opanujecie podstawową technikę shinobi o nazwie Shuriken no Jutsu. - rzekł Matsuo, na co część uczniów (w większości z grupy wybitnej) zaczęła wymownie wzdychać i wznosić oczy ku niebu - najwyraźniej mieli już wcześniej styczność z tą techniką.
- Niech każdy z Was weźmie po pięć shurikenów z tamtej skrzyni... - wskazał na drewniany pojemnik stojący nieopodal - ...po czym ustawcie się w kolejce do słupków. Rzucajcie powoli i po jednym shurikenie. Będę Wam mówił w trakcie co robić.
Kolej Mishiwy, a następnie Yoshiego.
Offline
- Super - Odpowiedziałam uśmiechając się.
Po przejściu na placyk wysłuchaniu Matsuo podeszłam do skrzyni i zabrałam z nich 5 shurikenów.
- Wracając do tematu, wasze klany trenują z sobą w jakiś sposób? - Rzuciłam pytanie do swojej grupki przyjaciół nie kierując go jednak do żadnej konkretnej osoby. Czekając na odpowiedź przyglądałam się bacznie tak by nie stanąć w kolejce przed Somiko, wolałam ją obserwować niż być obserwowaną.
Offline
"No, nareszcie coś, co jest chociaż namiastką prawdziwej walki!" Wziąłem swoje shurikeny ze skrzyni i z niecierpliwością czekałem na swoją kolej.
- Hideki! Patrz i ucz się, pokażę Ci jak rzuca prawdziwy mistrz! krzyknąłem.
Offline
Inoki już miała zamiar odpowiedzieć Mishiwie, gdy nauczyciel podszedł do Was i przyłożył sobie wymownie palec do ust, sugerując byście byli cicho.
Uczniowie ustawili się w kolejce - większość dzieciaków w czołówce kolejki pochodziła ze słabszej grupy, natomiast Ci z wybitnej trzymali się nieco dalej.
Można było gołym okiem dostrzec wyraźny podział na podstawie zachowania - studenci z klasy przeciętnej w większości zachowywali się jak zwykłe bachory - przepychali się, krzyczeli, śmiali wesoło.
Natomiast uczniowie "Wybitni" zachowywali powagę, spokój, biła od nich pewność siebie, niektórzy z nich wyglądali jakby się nudzili.
Pierwsze kilka rzutów przebiegło bez większych rewelacji, część shurikenów trafiała w drewniane słupki, inne w płot za nimi. Nauczyciel cały czas korygował na głos postawę ćwiczących, ułożenie nadgarstka oraz inne istotne aspekty. Nadeszła w końcu kolej Hidekiego, za którym stał oczekujący na swoją kolej Yoshi.
- Zobaczymy. - mruknął Hideki uśmiechając się lekko, po czym ustawił się na stanowisku i bardzo szybkimi oraz zręcznymi ruchami rąk wyrzucił po kolei swoje shurikeny ku celowi. Matsuo nawet nie zdążył się odezwać, a wszystkie gwiazdki tkwiły już w drewnianych słupkach.
- Bardzo dobrze, Hideki. Świetne rzuty. - Jounin pokiwał głową z aprobatą, po czym przywołał ręką Yoshiego - Twoja kolej.
Kolej Yoshiego.
Offline
Ze spokojem podszedłem na miejsce z którego rzucano do celów. Nie robiłem tego pierwszy raz, więc czułem się w miarę pewnie.
Przyjrzałem się drewnianym słupkom, ustaliłem do którego będę rzucał w pierwszej kolejności po czym spokojnie acz stanowczo wyrzuciłem shurikeny w kierunku celów.
Offline
Yoshi wyrzucił kolejno pięć shurikenów, z których cztery trafiły celu, a ostatni przeleciał dosłownie o milimetr od słupa.
- Całkiem nieźle, Yoshi. Bierz bardziej pod uwagę siłę wiejącego wiatru i będzie ok. Następny! - rzekł Matsuo, a przed słupkami stanęła Somiko.
Uniosła w górę dłoń z pięcioma shurikenami wetkniętymi pomiędzy palce i ze znudzoną miną cisnęła wszystkimi na raz jakby od niechcenia. Wszystkie gwiazdki perfekcyjnie trafiły w cel, jedna obok drugiej, a klasa wydała z siebie stłumione "oh" i "ah".
Matsuo nie wyglądał na zaskoczonego, lecz pochwalił dziewczynę:
- Idealnie, Somiko. Idealnie. Następny! - do rzutu podeszło jeszcze kilku mniej lub bardziej utalentowanych uczniów, aż w końcu nadeszła kolej Mishiwy.
Kolej Mishiwy.
Offline
Rozbawiona rozmową z przyjaciółmi podeszłam do słupków.
Zrobiłam wdech zostawiając wszystkie rozpraszające mnie myśli za sobą, stając się na chwilę całkiem inną osobą z pełnym skupienia i surowości wyrazem twarzy. Ustawiłam się pod kątem do celów ręką silniejszą w ich stronę. Chwyciłam między palce swoje shurikeny, przymierzyłam się do celu. Nie spuszczając go z oczu wykonałam zamach ręką, zatrzymując ją na równi między moimi oczami a celem, wyrzuciłam shurikeny - w tym samym momencie wypuszczając powietrze z płuc. Prześledziłam lot shurikenów, by na powrót na mojej twarzy pojawiło się wcześniejsze rozweselenie. Widząc rezultat rzutów wróciłam do towarzyszy by kontynuować po cichu nasze rozmowy.
Offline
Niestety nie dostosowałaś się do polecenia nauczyciela i nie wykonywałaś rzutów jednego po drugim, a że nie miałaś wcześniej doświadczenia w wyrzucaniu wielu shurikenów na raz to Twoja próba zakończyła się tragedią.
Dwa shurikeny wbiły się w płot za słupkami, jeden poszybował poza teren Akademii by po chwili zbić jakieś okno, czwarty wbił się w ziemię, a piąty trafił w ścianę, obok której stał Matsuo dosłownie kilka centymetrów nad jego głową.
Jounin na moment zbladł nie spodziewając się czegoś podobnego po czym wydarł się na cały regulator:
- IDIOTKO! CHCESZ KOGOŚ ZABIĆ?! - w klasie wybuchł zbiorowy chichot. Somiko naturalnie śmiała się najgłośniej.
Kolej Mishiwy.
Offline
Hmm.. znalazłoby się kilka osób- Spojrzałam wymownie na Uchicha i nie odwracając się w stronę Jounina ruszyłam nieśpiesznym krokiem w stronę paczki znajomych.
-Szkoda że Hokage nie widzi jaką mamy wykwalifikowaną kadrę. Jounin prawie zabity przez ucznia akademii... To musiałby być dopiero IDIOTA. - Powiedziałam to chłodnym głosem artykułując przedostanie zdanie tak jakbym czytała nagłówek jakiegoś tygodnika.
Offline
Matsuo westchnął tylko głośno zakrywając dłonią twarz (facepalm), po czym rzekł zrezygnowanym tonem:
- Następny...
Do końca dnia w Akademii, braliście udział w samych zajęciach teoretycznych, z których dowiedzieliście się niewielu nowych rzeczy, a gdy już byliście wolni słońce nad Konohą powoli zachodziło - musiało być dobrze po 16:00.
Mishiwa wyszła z budynku razem ze swoją paczką z klanów Akimichi, Nara oraz Yamanaka (okazało się, że Inoki jest całkiem sympatyczna, chociaż momentami wydawała się zazdrosna o swoich kolegów), natomiast Yoshi wyszedł samotnie - Hideki rzucił tylko, że musi iść poćwiczyć i momentalnie zniknął.
Kolej Mishiwy, a następnie Yoshiego.
Offline
- Dziś muszę wcześniej wrócić, więc zobaczymy się jutro!- Rzuciłam i odmachałam im na pożegnanie.
Ruszyłam w stronę domu pośpiesznym krokiem.
Ciekawe czego mnie ojciec nauczy...
Offline
"A ten znowu poszedł trenować... może też powinienem?" Moje przemyślenia przerwał głośny odgłos burzczenia w brzuchu.
"Trening jest ważny, ale na głodnego nie ma co się za niego zabierać! Wiem co powinno dać mi wystarczająco dużo siły."
Nie zwlekając ruszyłem w stronę mojej ulubionej knajpki serwującej najlepszy ramen w wiosce.
Offline
Mishiwa ruszyła zatem w stronę dzielnicy Senju pożegnana wcześniej przez przyjaciół, natomiast Yoshi skierował się na główną ulicę Konohy, gdzie znajdowała się jego ulubiona knajpa.
Chłopak dotarł tam już po kilku chwilach, gdyż było to bardzo blisko Akademii. Gdy wszedł do środka w twarz natychmiast uderzyło go przyjemny zapach oraz ciepło dobywające się ze stojących na kuchni garnków.
Wzdłuż długiej lady siedziała cała masa ludzi, która przyszła tu posilić się po ciężkim dniu pracy. Yoshi zdołał dostrzeć tylko jeden wolny stołek.
- Hej, witaj! - zawołał dobrze znany mu, wesoły właściciel knajpy - Co podać?
Był to łysiejący, puszysty mężczyzna z wąsem o miłej aparycji, ubrany w biały, kuchenny fartuch.
Kolej Yoshiego.
Offline
- Witaj! odpowiedziałem, po czym usiadłem wygodnie na swoim miejscu.
- Poproszę to co zawsze! W największej misce jaką masz! Jestem głodny jak wilk! krzyknąłem, wyraźnie zwracając uwagę innych klientów.
Nie mogąc się doczekać posiłku wierciłem się nerwowo na stołku, zapach jedzenia który przepełniał to miejsce tylko potęgował uczucie głodu.
Offline
- Hej, się robi! - odrzekł ochoczo barman i kilkoma zwinnymi ruchami złapał za miskę, wrzucił do niej wielką chochlę klusek, zalał gorącą zupą, dodał kilka dodatkowych składników i posunął ku Tobie po ladzie.
Jedzenie wyglądało przepysznie, a parujący z miski zapach sprawił tylko, że ślina napływała Ci jeszcze bardziej do ust.
Kolej Yoshiego.
Offline
Widząc pełną miskę przed oczami czym prędzej złapałem za pałeczki i zacząłem jeść. Siorbałem przy tym niemiłosiernie, gdyż potrawa była bardzo gorąca, ja jednak nie miałem ochoty czekać ani chwili dłużej.
- Mmmm.... prze... pyszna... zachwalałem zupę pomiędzy kolejnymi kęsami makaronu. Po skończonym posiłku odchyliłem się do tyłu i złapałem za brzuch, który wyraźnie wydęło od tak dużej ilości pokarmu.
- Oooo taaak, tego mi było trzeba!
Offline
Strony: Poprzednia 1 2 3 4 Następna
Wątek zamknięty
[ Wygenerowano w 0.054 sekund, wykonano 8 zapytań - Pamięć użyta: 1.44 MB (Maksimum: 1.79 MB) ]