"In this world, whenever there is light, there are also shadows. As long as the concept of winners exists, there must also be losers."
Nie jesteś zalogowany na forum.
Usta wykrzywiły mi się w chwilowym grymasie, a dłonie zacisnęły na kolach aż kłykcie zrobiły się białe.
- To musi być pomyłka. Trzech uczniów z klasy dla wybitnych? Siły wszystkich drużyn powinny być zrównoważone. Proszę jeszcze raz sprawdzić dla pewności czy to dobry rozkład drużyn- Wstając z krzesła, opanowanym tonem wycedziłam w stronę Matsuo ani przez chwilę nie odwracając się w stronę Somiko.
"To nie może się tak skończyć!"
Offline
"Ja i dwie dziewczyny?" Wiedziałem, że są silne, w końcu do klasy wybitnej nie dostają się słabeusze. "Wolałbym, żeby miejsce jednej z nich zajął Hideki... dobrze znamy swoje mocne i słabe strony i na pewno stworzylibyśmy udany zespół" Westchnąłem, zdając sobie sprawę, że decyzja jest ostateczna, a już na pewno nikt jej nie zmieni pod naciskiem argumentów dwunastolatka, jakiekolwiek by nie były.
Offline
- Ja z tą ofiarą losu!? - zaprotestowała Somiko zrywając się ze swojego miejsca i waląc obiema dłońmi w blat ławki - Niemożliwe! Nie zgadzam się!
Matsuo przerwał odczytywanie listy i spojrzał na obydwie dziewczyny marszcząc brwi.
- Decyzja Hokage jest niepodważalna. Nie bierzemy pod uwagę jedynie równowagi sił w drużynach ale również integrację pomiędzy klanami zamieszkującymi naszą wioskę. A chyba zgodzicie się obie, że takie coś na pewno nie zaszkodzi w Waszym wypadku...
Somiko prychnęła tylko głośno i opadła na krzesło obrażona, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
Kolej Mishiwy, a następnie Yoshiego.
Offline
Widocznie poirytowana usiadłam na krześle jednak bez tak teatralnej dramaturgi jak w przypadku Somiko.
"Jasne... co on sobie u diabła myśli !?" - Pomyślałam choć wyszeptałam jedynie;
- Gorzej być nie mogło... Inoki proszę zabij mnie jak tylko stąd wyjdziemy - spojrzałam błagalnie na przyjaciolłkę.
Offline
"Ehh... ledwo zostaliśmy drużyną, a one już zachowują się jak rozkapryszone księżniczki... znając życie mi się najbardziej będzie obrywało przez to wszystko..." Westchnąłem ponownie. Według mnie pomysł z umieszczaniem dwóch dziewczyn w jednej drużynie to niekoniecznie trafiona decyzja. One zawsze kłócą się o byle głupoty, to nie pomoże stworzyć dobrego zespołu. Dwóch chłopaków da sobie co najwyżej w twarz i za pięć minut będą najlepszymi kumplami... Coraz bardziej żal mi było, że Hideki nie trafił ze mną do drużyny.
"Cóż, skoro już z nimi utknąłem, zrobię co będzie trzeba żeby coś z tego wyszło. Może uda mi się je jakoś pogodzić?"
Offline
Inoki zachichotała cicho słysząc słowa Mishiwy.
Nauczyciel westchnął tylko i wrócił do wyczytywania dalszych składów drużyn, w których znaleźli się Wasi mniej lub bardziej utalentowani znajomi z Akademii.
Gdy już skończył zwinął kartkę i obrzucił jeszcze raz wszystkich serdecznym spojrzeniem.
- To by było na tyle. To ostatni raz kiedy spotykamy się w Akademii. Chciałbym życzyć Wam wszystkiego dobrego na Waszej dalszej drodze shinobi. Cieszę się, że byliście moimi uczniami.
Słysząc te słowa wszyscy uczniowie zaczęli klaskać, na co Matsuo uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Wasi nowi sensei'owie odbiorą Was lada chwila sprzed Akademii, więc spotkajcie się ze swoimi drużynami i udajcie się tam niezwłocznie. Żegnajcie. - dodał, uniósł rękę do góry w geście pożegnania, po czym opuścił salę.
Kolej Mishiwy, a następnie Yoshiego.
Offline
Widząc złość na twarzach moich towarzyszek uznałem, że to nie jest jeszcze odpowiednia pora na rozmowę z nimi.
"Może ochłoną nieco jak poznają naszego mistrza."
Udałem się wraz z resztą nowych Geninów na zewnątrz, wciąż mając w polu widzenia Mishiwę i Somiko i zacząłem wypatrywać naszego sensei'a.
Offline
Wyszłam przed Akademię żegnając się z przyjaciółmi i stanęłam obok Yoshiego witając się z nim. Starałam się ignorować Somiko, zastanawiając się jednocześnie, kiedy będę mogła zacząć pracę nad swoją własną techniką. Od czasu gdy opanowałam kolejny etap kontroli Kekkei Genkai nie mogłam skupić się na niczym innym niż wymyślaniem swoich własnych technik.
Offline
Somiko stanęła w pobliżu Was nie odezwawszy się ani jednym słowem i również zaczęła wypatrywać nadejścia Waszego nowego sensei.
Zauważyliście, ze pozostali uczniowie również zbili się już w grupki. Co jakiś czas na placu pojawiali się poważnie wyglądający shinobi liścia, którzy zabierali swoje drużyny i wraz z nimi znikali.
Niezręczna cisza zaczęła Wam już powoli doskwierać, zwłaszcza że na placu pozostały już naprawdę tylko nieliczne grupy. Wydawało się, że wszystko przeciąga się w nieskończoność.
Kolej Mishiwy, a następnie Yoshiego.
Offline
Sięgnęłam do plecaka po wodę i pociągnęłam łyk wody.
- Mam nadzieję, że nie każe nam tu długo czekać... - Powiedziałam patrząc się przed siebie.
Offline
"Mam nadzieję, że o nas nie zapomniał! Nieee, na pewno nie... z pewnością zatrzymały go jakieś ważne sprawy... Poczekam ile będzie trzeba."
Znużony czekaniem usiadłem na ziemi, po czym położyłem się na plecach z rękoma za głową i zamknąłem oczy.
Offline
- Yo! - usłyszeliście niespodziewanie za swoimi plecami i owiała Was chmura białego dymu, charakterystycznego dla niektórych technik ninjutsu.
Ujrzeliście wysokiego mężczyznę ubranego w standardowy mundur Jounina Konoha Gakure - składały się na niego jednoczęściowy, wygodny strój o ciemnoniebieskim zabarwieniu oraz zielona kamizelka bojowa.
Na jego czole widniał dumnie ochraniacz z symbolem Wioski Liścia, włosy były ciemnobrązowe, krótko przystrzyżone, a na twarzy w oczy rzucał się zadbany zarost dookoła ust w kształcie pierścienia.
- Nazywam się Kazuma Sarutobi i zostałem wybrany do poprowadzenia Drużyny Piątej, którą jak się zdaje jesteście Wy. Mam rację? - zaczął rozmowę chwytając się pod boki i lekko uśmiechając.
- Spóźniłeś się. - rzuciła bezczelnie Somiko patrząc przybyszowi prosto w oczy.
- Emm... - Jounin podrapał się po potylicy i na ułamek sekundy przyjął minę typu "wiedziałem-że-nie-będzie-łatwo" - Zatrzymały mnie sprawy najwyższej wagi i ten... tego... - zawahał się przez moment, po czym machnął ręką na znak byście poszli za nim - A zresztą... Chodźcie za mną! Znajdziemy jakieś ustronne miejsce, aby w spokoju się poznać.
Kazuma ruszył w kierunku bramy Akademii. Somiko po kilku sekundach ruszyła niechętnie za nim, a z jej twarzy cały czas nie znikało rozdrażnienie.
Kolej Mishiwy, a następnie Yoshiego.
Offline
Yo! - Rzuciłam z lekkim niedowierzaniem w głosie.
"Wygląda niepozornie... i ten zarost... Nikt mu n ie mowil ze to nie modne?" Ruszylam ze senseiem nie odzywając się ani słowem ani do niego, ani do towarzyszy.
Offline
Już prawie zasypiałem, kiedy usłyszałem głośne - Yo! Otworzyłem leniwie jedno oko, zerkając na postać która przyszła do naszej trójki.
"To jest nasz sensei? Spodziewałem się kogoś poważniejszego, a ten typ jest chyba aż nadto wyluzowany. W sumie, nawet mi się to podoba, może trochę rozluźni napiętą atmosferę w drużynie."
Podniosłem się z ziemi i ruszyłem za sensei'em i dziewczynami.
Offline
Kazuma wyprowadził Was z terenu Akademii, po czym ruszyliście mocno zaludnionymi ulicami wioski.
O tej porze roku dookoła kręciło się mnóstwo przyjezdnych w celach służbowych lub turystycznych, którzy tylko potęgowali zatłoczenie.
Po kilku minutach marszu w ciszy, dotarliście do pięknego, rozległego parku, znajdującego się nieco na uboczu, z dala od centrum.
Było tu cicho, spokojnie, zwierzęta żyły w zgodzie z ludźmi - gdzieniegdzie przechadzały się łanie, po drzewach skakały wiewiórki, a na gałęziach siedziały gromady ptaków.
Sarutobi wybrał jedno z pokaźniejszych drzew, podszedł do niego i oparłszy się o nie plecami, wskazał Wam miejsce przed sobą na trawie.
Kolej Mishiwy, a następnie Yoshiego.
Offline
Dziwiło mnie dokąd chce nas zabrać nowy sensei jednak gdy wyszliśmy z zatłoczonego miasta na polanę poczułam ulgę. Tutaj czułam się jak w domu. Poczekałam aż pierwszy usiądzie Yoshi, a następnie wybrałam miejsce po jego prawicy, mając nadzieję ze Somiko wybierze te po lewej stronie.
-Dlaczego tutaj? - dopiero teraz uświadomiłam sobie że nigdy wcześniej tu nie byłam.
Offline
Usiadłem na trawie w miejscu wskazanym przez mistrza. Podobało mi się to miejsce, napełniało mnie spokojem. Tuż obok mnie usiadła Mishiwa, Somiko natomiast sprawiała wrażenie zakłopotanej.
"Na co czekasz głupia dziewczyno? Czyżby księżniczka bała się usiąść na trawie?"
Offline
Somiko bez słowa usiadła po drugiej stronie Yoshiego i podciągnęła kolana pod brodę. Nie wyglądała już na wściekłą, raczej na zamyśloną. Był to widok zupełnie odmienny od tego, który przez dwa lata prezentowała w Akademii.
- Dobrze! - rzekł rześko Kazuma wkładając źdźbło trawy między zęby - Jak już wspomniałem, nazywam się Kazuma Sarutobi. Jestem Jouninem. Pochodzę z klanu Sarutobi, jak wskazuje nazwisko. Lubię... emm... wiele rzeczy. Nie lubię paru innych... Moim marzeniem jest... w sumie to nigdy się nad tym nie zastanawiałem. - zakończył swój monolog.
Mieliście wrażenie jakby mówił bardziej do siebie niż do Was.
- Ale dość o mnie! - ożywił się znowu - Teraz Wy. Może zacznijmy od młodych dam. - wskazał palcem na Mishiwę.
Kolej Mishiwy.
Offline
- Nazywam się Mishiwa Senju, żadna księżniczka, od razu mówię. Nie lubię... no cóż, tę kwestię pozwolę sobie przemilczeć. Lubie trenować, rozwijać się i spędzać czas z przyjaciółmi. Marzeń nie mam, za to mam swoje obowiązki i powinności które sama wyznaczam i pragnę spełnić. Jednym z nich jest zostanie Legendarnym Sanninem, oraz rozwinąć Mokuton by dorównać Pierwszemu.
- Nie przepadałam nigdy za takimi rozmowami, więc wszystko wypowiedziałam jednym ciągiem patrząc się prosto w oczy Sensei'a. Byłam raczej spokojna, lecz chciałam mieć już ten teatrzyk za sobą i przejść do sedna tego spotkania.
Offline
- Pierwszemu, co? - powtórzył Kazuma świdrując Cię przenikliwym spojrzeniem, lecz po chwili się zaśmiał - Ambitnie, ambitnie. Twój klan musi być z Ciebie dumny.
Po tych słowach wskazał podbródkiem na Somiko dając jej tym samym do zrozumienia, że teraz jej kolej.
- Nazywam się Somiko Uchiha. - odpowiedziała suchym, bezbarwnym tonem - Lubię dobrze wykonany trening, taki po którym człowiek nie ma nawet siły podnieść ręki. Nie lubię systemu klanów zamieszkujących naszą wioskę i niesprawiedliwości, która w nim panuje. Zwłaszcza jeśli chodzi o klanu, które pchają się do władzy... - tutaj pozwoliła sobie na krótkie spojrzenie w stronę Mishiwy - Moim marzeniem jest... - tutaj jej ton nabrał powagi i determinacji - ...zostać pierwszą w historii kobietą Hokage. Nie zależy mi na samym tytule. Zamierzam zniszczyć system klanów i wymierzyć sprawiedliwość w tych, którzy są za to odpowiedzialni, a tym, którzy są w dzisiejszych dniach spychani na bok i uciskani, dać nowe życie. Między innymi Uchiha. - zakończyła swoją wypowiedź i ponownie przyjęła zamyślony wyraz twarzy. Widać było, że tak długa i dość dojrzała odpowiedź mocno zaskoczyła Kazumę. Przez dłuższą chwilę wpatrywał się bezbarwnie w Somiko, jakby po jego głowie krążyły jakieś ponure myśli, lecz w żaden sposób nie skomentował tego co usłyszał. Przeniósł wzrok na Yoshiego.
- Tylko Ty zostałeś.
Kolej Yoshiego, a następnie Mishiwy.
Offline
Skierowałem wzrok w kierunku ziemi i wpatrując się w nią dłuższą chwilę zacząłem mówić.
- Jestem Yoshi Yamahara, ale to już pewnie sensei wie. Lubię dobrze zjeść, wyspać się i oczywiście trenować, niekoniecznie w tej kolejności. Nie jestem ani najlepszy ani najgorszy. Nie mam wielu przyjaciół, ale cenię sobie osoby, które z jakiegoś powodu zdecydowały się nimi zostać. Moim najlepszym przyjacielem jest Hideki, z którym często trenuję.
Nie ma wielu rzeczy których nie lubię, a już na pewno nie na tyle by warto było o tym wspominać. Przerwałem na chwilę wypowiedź, mój wzrok tym razem powędrował w kierunku nieba.
- Moim największym marzeniem jest zostanie Hokage... chciałbym być przywódcą wioski, rządzić sprawiedliwie i być szanowanym i lubianym przez jej mieszkańców. Mam zamiar trenować ciężko, żeby to osiągnąć i na pewno się nie poddam! Kończąc swoją wypowiedź spojrzałem Kazumie prosto w oczy, oczekując jego reakcji.
Offline
- Wyzwolicielka ciemiężonych co? A prawda taka, że pomiatasz każdym pomniejszym klanem. Bądźmy szczerzy, próbujesz udowodnić że Uchicha są spychani na bok, a pragnę sobie pozwolić i przypomnieć że mieszkańcy decydują o tym kto rządzi w wiosce i właśnie to jak traktujecie innych prowadzi do tego że jesteście coraz bardziej odizolowywani od wioski. Sami siebie spychacie na bok, ot co!- Rzuciłam w stronę Somiko której przemowa kompletnie mnie nie przekonała a jedynie utwierdziła w przekonaniu że to zwykła idiotka. Starałam się jednak zachować szacunek i nie podnosić głosu, a ton zachować neutralny, nie chciałam wyjść na prowokatorkę kłótni a jedynie osobę która chłodno rozjaśnia iluzję którą Somiko stara się oczarować sensei'a, a na to nie mogłam jej pozwolić.
- Jeśli chcesz zostać Hokage najpierw musisz wzbudzić szacunek i zaufanie zarówno większych i mniejszych klanów a aktualnie nie cieszysz się nim.
Offline
- Zdanie słabeuszy nic dla mnie nie znaczy. - odrzekła chłodno Somiko - Prawdziwą władzę można zyskać tylko poprzez siłę. Wy, Senju udowodniliście to już w przeszłości, gdy najpierw zmusiliście Uchiha do sztucznego sojuszu, a następnie Pierwszy zamordował własnego przyjaciela, naszego wielkiego przywódcę, Uchiha Madarę. Nie wypowiadaj się na tematy, na które nie masz pojęcia, ofiaro losu. - obrzuciła Cię na zakończenie groźnym spojrzeniem, od którego dostałaś dreszczy. Zanim zdążyłaś jakkolwiek zareagować wtrącił się Kazuma:
- No już, już, spokojnie. Nie chcę żebyście się pozabijali pierwszego dnia, jesteście drużyną pamiętacie? - wymusił na swojej twarzy lekki uśmiech - Tak więc... mamy dwóch przyszłych Hokage i następcę Pierwszego. Całkiem nieźle, wygląda na to, że trafiły mi się sami wybitni shinobi! - zaśmiał się sztucznie.
Kolej Yoshiego, a następnie Mishiwy.
Offline
- No, to tyle jeżeli chodzi o załagodzenie konfliktu w drużynie... Dziewczyny nie potrafią ugryźć się w język, zawsze muszą mieć ostatnie zdanie... mruknąłem pod nosem sam do siebie. Nie zamierzałem zawracać sobie głowy ich kłótniami, prędzej czy później będą musiały współpracować. Bardziej interesowało mnie to, co teraz będziemy robić.
- Mistrzu! Jakie będzie nasze pierwsze zadanie?
Offline
"Tak, to definitywnie idiotka i jeśli myśli że zdobędzie władzę w wiosce, ja udowodnię jej, że tego nie dokona - za wszelką cenę!" - Na mroźne spojrzenie Somiko odpowiedziałam kpiącym uśmiechem i z wyczuwalną zniewagą zignorowałam jej próby wywarcia na mnie jakiegokolwiek strachu.
- Pragnę być równie silna co Pierwszy, ale nie zamierzam być Hokage - Poprawiłam Sarutobiego, gdyż określenie "następcy" nie do końca mi odpowiadało.
Offline
[ Wygenerowano w 0.037 sekund, wykonano 11 zapytań - Pamięć użyta: 1.47 MB (Maksimum: 1.82 MB) ]