"In this world, whenever there is light, there are also shadows. As long as the concept of winners exists, there must also be losers."
Nie jesteś zalogowany na forum.
"A więc będzie mnie szukać."
Wiedziałam, że moje umiejętności kamuflażu mogą nie wystarczyć więc musiałam szybko opracować jakiś plan.
Przyjrzałam się terenowi w okół mnie. Wybrałam miejsce które wydawało się dość przewidywalną kryjówką i było dla mnie widoczne.
Złożyłam pieczęć i po chwili pojawił się tam mój bunshin.
"Jeśli zacznie mnie tu szukać, najpierw powinien zauważyć klona"
Nasłuchiwałam w bezruchu otoczenia, jednocześnie obserwując swoją replikę.
Ch: 24 900
Offline
Kiedy klon Kazumy był w drodze do mnie, złożyłem pieczęcie techniki Kawarimi. W momencie jego ataku błyskawicznie pomieniłem swoje ciało z leżącą ok. 20 metrów dalej kłodą. Znajdowała się ona niedaleko miejsca w którym Mishiwa weszła w las. Liczyłem na to, że dzięki podmianie uda mi się do niej zbliżyć na odległość umożliwiającą rozmowę. W pojedynkę nie mamy szans nic zdziałać, więc postanowiłem naradzić się z nią i rozegrać tą walkę drużynowo.
Offline
Klon Kazumy wbiegł do lasu i rozejrzał się czujnie dookoła. Dość szybko dostrzegł słabo ukrytego klona Mishiwy i skoczył w jego kierunku dobywając noża kunai.
- Mam cię. - rzekł pewny siebie, a na jego twarzy pojawił się półuśmiech.
Klon, który atakował Yoshiego zadał cios tępą stroną noża kunai celując prosto w głowę chłopaka. Gdy ten niespodziewanie puffnął i zamiast niego pojawiła się kłoda, Kazuma uśmiechnął się lekko.
- A więc Ty też uciekłeś. Hmm... - powiedział, a zobaczywszy w którą stronę uciekasz po prostu zniknął w kłębie dymu pozostawiając resztę drugiej replice.
Kolej Mishiwy, a następnie Yoshiego.
Offline
"Złapał przynętę!"
Gdy klon Kazumy zbliżył się do klona był dla mnie łatwym celem. Wycelowałam palcem w jego replikę, i wystrzeliłam niewielkim kawałkiem drewna wielkości senbon. Dzięki temu wszystko mogłam wykonać bezszelestnie.
ch: b/z
Offline
Podmiana zmyli przeciwnika tylko na chwilę. Po jej zakończeniu pobiegłem szybko w stronę lasu i schowałem się między drzewami, wypatrując jednocześnie Mishiwy i obserwując poczynania klona który wczesniej mnie zaatakował. W rękę chwyciłem drugiego z moich kunai'ów i tak przygotowany czekałem na rozwój sytuacji.
Chakra: 12250
Offline
W momencie, w którym Yoshi ukrył się między drzewami, zauważył klona Kazumy, który właśnie wpadł w pułapkę Mishiwy i pod wpływem wbitego w plecy, drewnianego senbon zrobił głośne PUFF i zniknął.
Prawdziwy Kazuma uniósł brew do góry i zsunął się z drewnianego pala, na którym siedział.
(Hę... Ta dziewczyna jest całkiem niezła. Wygląda na to, że nie będę mógł tak po prostu sobie odpocząć.) - pomyślał i już postawił kilka kroków w stronę lasu, gdy niespodziewanie w ziemię przed jego stopami wbił się kunai z wybuchową notką, która natychmiast zaczęła płonąć.
(Cholera!) - zdążył jedynie pomyśleć i ostatnią rzeczą jaką zobaczyliście były ręce Sarutobiego, którymi zasłonił odruchowo twarz na ułamek sekundy przed potężnym wybuchem, którego huk poniósł się echem po polanie niczym grzmot.
W pobliżu miejsca wybuchu, pojawiła się Somiko. Zeskoczywszy z jednego z drzew, wylądowała w pół przysiadzie i zaczęła się uważnie przyglądać chmurze czarnego dymu.
Gdy już opadł, dało się zauważyć sporej wielkości krater wybity w ziemi oraz kawałki rozerwanej na strzępy kłody.
- Technika podmiany... cholera! - powiedziała sama do siebie Somiko i w ostatniej chwili uskoczyła w bok przed ręką sensei'a, który niespodziewanie pojawił się za nią i już chciał chwycić ją za włosy.
- Udało Ci się zmusić mnie do użycia Kawarimi no Jutsu. Jestem pod wrażeniem. Jednakże... - uśmiechnął się - ...to nadal za mało, aby odebrać mi dzwonki.
Kolej Mishiwy, a następnie Yoshiego.
Offline
Świadomość że udało mi się zniszczyć klona Sarutobiego napełniła mnie satysfakcją. Jednak po chwili uświadomiłam sobie jak ciężko będzie zdobyć te dzwoneczki.
"Póki co, nawet się nie zmęczył..."
Postanowiłam opuścić kryjówkę i w miarę możliwości jak najdyskretniej zbliżyć się walczących z sobą Somiko oraz Kazumą.
Ponadto pozostanie dłużej w tej kryjówce nie miało najmniejszego sensu.
"Nikt nie nabiera się dwa razy na tę samą sztuczkę. Jeśli tam zostanę znajdzie mnie."
Ch: b/z
Offline
Skoro sensei jest zajęty walką z Somiko, istnieje duża szansa na udany atak. Podkradłem się nieco by bliżej przyjrzeć się ich walce i wyczekać odpowiedniego momentu na zaatakowanie.
"Kazuma na pewno straci czujność choćby na kilka sekund, wtedy będzie moja szansa."
Offline
- Od początku obserwowałam Twoje ruchy i szukałam słabych punktów. Wystarczyło poczekać, aż te niedorajdy zrobią mi miejsce i w końcu nadeszła ta chwila. - rzekła pewna siebie Somiko.
- Chcesz walczyć z Jouninem w pojedynkę? Niezbyt mądrze. Poza tym, mój sensei zwykł mawiać... - rzekł uśmiechając się z lekką ironią - ...że wystające gwoździe należy wbijać na równo z innymi.
Na te słowa Somiko zrobiła się lekko czerwona, a jej oczy momentalnie zmieniły kolor na szkarłatny (!!!).
- Nie lekceważ Uchiha!!! - wrzasnęła i rzuciła się z pięściami prosto na Kazumę. (SOUNDTRACK)
Sarutobi wydawał się lekko zaskoczony i pod naporem wyprowadzonych przez dziewczynę ciosów był zmuszony do ciągłego parowania oraz cofania się.
Jounin nie miał nawet szansy na wyprowadzenie kontry, gdyż każda próba kończyła się natychmiastowym zablokowaniem.
Sharingan śledził skrupulatnie każdy jego ruch, aż w końcu, po kolejnej próbie kontrataku Kazumy, Somiko niespodziewanie uchyliła się i będąc tuż pod wyciągniętą ręką sensei'a, sięgnęła po dzwonki dyndający przy jego pasie.
(CHOLERA!) - pomyślał zaskoczony i w ostatniej chwili odbił się mocno od ziemi robiąc dużego susa do tyłu. Paznokieć Somiko jedynie zdołał drasnąć jeden z dzwonków.
Dziewczyna skrzywiła się zdenerwowana i zaczęła składać pieczęcie.
Kolej Mishiwy, a następnie Yoshiego.
Offline
Zbliżyłam się po linii lasu,do Kazumy i Somiko, tak by odległość zmniejszyła się do 10 metrów.
"Teraz nie ma sensu już się przed nią ukrywać" Z wiedzy na temat Sharingana jaką posiadałam, wiedziałam że będzie w stanie rozróżnić repliki od oryginały i zauważyć moją chakrę.
"Muszę poczekać na dogodny moment. jeśli chce go sama pokonać, wykorzystam sytuację gdy Kazuma się odsłoni"
Przykucnęłam przy drzewie, obserwując sytację na polanie. "Nie pozostał już żaden klon, a teraz gdy aktywowała Sharingana, nie ma mowy o pomyłce."
Offline
"Cholera, nie sądziłem, że Somiko jest aż tak dobrą wojowniczką! Wygląda na to, że sensei też się nie spodziewał takiego obrotu spraw."
Nie ma sensu atakować teraz, jak ich walka trwa w najlepsze. Poczekam na bardziej dogodną sytuację. Kazuma jest skupiony na Somiko, na pewno popełni błąd.
Siedziałem możliwie jak najbliżej pola walki, nie spuszczałem z oka walczącej dwójki i czekałem na odpowiedni moment.
Offline
Somiko dość szybko zakończyła sekwencję pieczęci i nabrała dużej ilości powietrza do płuc.
- Katon! Goukakyuu no Jutsu! - Kazumę, który dopiero co zdążył ochłonąć po ostatnim uniku zakryła sporej wielkości kula żywego ognia.
Gdy dziewczyna zakończyła wykonywanie techniki, w miejscu gdzie jeszcze kilka chwil wcześniej stał Sarutobi znajdywał się jedynie kawał wypalonej trawy oraz dziwna dziura w ziemi.
- Pode mną?! - zawołała odruchowo zaskoczona Somiko spoglądając w dół i zanim zdążyła cokolwiek zrobić, z ziemi pod jej stopami wystrzeliły dłonie, które natychmiastowo chwyciły ją za kostki.
- Doton! Shinju Zanshu no Jutsu! - dobiegł Was przytłumiony głos, a dziewczyna została z impetem wciągnięta w ziemię, aż po samą szyję, tak że w efekcie nie mogła się ruszyć.
Kazuma wyszedł po chwili z tej samej dziury, przez którą kilka chwil wcześniej ratował się ucieczką, podszedł do Somiko (a konkretnie do jej głowy) i kucnął przy niej.
- Pamiętasz co Ci mówiłem o gwoździach? - zapytał ironicznie unosząc jedną brew do góry, a dziewczyna momentalnie zrobiła się czerwona z wściekłości ale nic już nie powiedziała.
Kolej Mishiwy, a następnie Yoshiego.
Offline
W trakcie gdy Kazuma podszedł w stronę Somiko ja zakradłam się na odległość 5m. Przyłożyłam ręce do ziemi, a pod stopami Sarutobiego wyrosły dwa korzenia które zaczęły go oplatać. Ruszyłam w jego stronę rzucając shurikenem celując w dzwoneczki.
Ch: 23 900
Offline
Widząc korzenie oplatające sensei'a, użyłem techniki Shunshin no Jutsu i "przeniosłem się" na odległość kilkunastu centymetrów od Kazumy. Wyciągnąłem dłoń by uchwycić jeden z dzwoneczków zanim dotrze do niego shuriken Mishiwy.
Chakra: 4750
Offline
Mishiwie udało się zaskoczyć Kazumę, który zaskoczony obejrzał się za siebie, a tam dostrzegł już Yoshiego, który sięgnął po dzwonek.
Niestety celność i doświadczenie Mishiwy nie pozwoliły na oddanie tak precyzyjnego rzutu jakby chciała i pomimo, iż rzucony przez nią shuriken obrał dobry tor, to nie sięgnął linki od dzwoneczków, a przez złą synchronizację Waszych ataków wbił się w dłoń biednego Yoshiego.
W tej samej chwili Yamaharze udało się szczęśliwie pochwycić jeden z dzwonków, a przypadkowo zerwał i drugi, który upadł na ziemię, tuż pod Waszymi nogami.
Kazuma odruchowo zamachnął się ręką odtrącając Yoshiego, a następnie dwoma szybkimi ruchami rozerwał oplatające go pnącza.
Nagle usłyszeliście głośne "Pufff" i zamiast głowy Somiko, z ziemi wystawała już tylko drewniana kłoda.
Dziewczyna pojawiła się nieopodal i zręcznym wślizgiem tuż obok Sarutobiego, pochwyciła drugi dzwonek, by ostatecznie zatrzymać się obok Yoshiego i spojrzeć z uśmiechem na nauczyciela:
- Mówiłam, żebyś nie lekceważył Uchiha, sensei. Chyba nie sądziłeś, że pokonasz mojego Sharingana takim prostym trikiem? - rzekła wyraźnie dumna z siebie.
Wszystko to wydarzyło się błyskawicznie, niemalże w jednej chwili, a najbardziej zaskoczony z całej Waszej czwórki był oczywiście Kazuma.
Sarutobi po prostu patrzył się z niedowierzaniem kolejno na Mishiwę, Yoshiego, Somiko, na kłodę w ziemi i znowu na Mishiwę...
Kolej Mishiwy, a następnie Yoshiego.
Offline
Widząc zaisniały obrót wydarzeń byłam wściekła zarówno na Yoshiego jak i na samą siebie.
"Co za samolubny bałwan. Dobrze, że jednak nie będę musiała z nim być w drużynie. Są siebie warci"
- Ta walka za długo trwała, nie mam czasu na takie zabawy- Rzuciłam najspokojniejszym i naturalnym tonem jaki potrafiłam z siebie wydusić. Chcąc wyjść z tej haniebnej sytuacji z twarzą, postanowiłam grać obojętną i niewzruszoną. Nie mogłam pozwolić by Somiko czuła się lepsze ode mnie.
Wstałam z ziemi otrzepując się z kurzu. Na twarzy widniał na wpół grymas na wpół uśmiech.
- Teraz gdy nie będziemy razem w drużynie, nie będziemy musiały udawać że się lubimy.- Mówiąc patrzyłam obojętnie na Somiko.
Odwróciłam się na pięcie aby ukryć swój gniew i miarowym krokiem ruszyłam w stronę akademii.
"Mam nadzieję, że jest druga szansa dla niedobitków..."
Offline
- AAAAA!!! MOJA RĘKA!!! JASNA CHOLERAAA!!! Leżałem na ziemi trzymając swoją dłoń i z przerażeniem patrzyłem na wbity w nią shuriken. Miałem świadomość, że udało mi się zdobyć jeden z dzwonków sensei'a, jednak ból nie pozwalał rozkoszować się tym małym zwycięstwem.
Mishiwa nie wyglądała na przejętą moim stanem, podobnie jak Somiko.
"Też mi koleżanki z drużyny" pomyślałem .
Kazuma patrzył na nas, jakbyśmy byli z innej planety, jakby nie wierzył w to co się przed chwilą wydarzyło.
"Co on się tak gapi ?!? Niech lepiej się ruszy i mi pomoże!"
Offline
- Zaczekaj! - rzucił Sarutobi patrząc w stronę Mishiwy, a następnie spojrzał na pozostałą dwójkę.
Yoshi wił się z bólu na ziemi, lecz jego rana na szczęście nie była zbyt poważna, natomiast Somiko ściskała w dłoni dzwonek lekko dysząc i patrząc z rozbawioną miną to na Yoshiego, to na Mishiwę.
- Nikt dzisiaj nie opuści tej drużyny. - oświadczył stanowczym tonem Kazuma - Test dzwoneczkowy nie miał na celu wyrzucenia jednej osoby z drużyny ale sprawdzenie Waszej zdolności do współpracy w sytuacji, w której bardzo słabo znacie możliwości swoich towarzyszy, a przed Wami stoi dużo silniejszy przeciwnik. Na Waszej drodze shinobi wielokrotnie przyjdzie Wam współpracować z ninja, których w ogólnie nie znacie, czasami nawet będą to wojownicy z innych wiosek. Musicie być na to gotowi. Jeżeli chodzi o test to... zdaliście go całkiem sprawnie. Popełniliście jednak kilka błędów. - tutaj zrobił pauzę i jeszcze raz obrzucił Was wszystkich wzrokiem.
- Somiko... nie wywyższaj się nad kolegów z drużyny i nie próbuj zrobić wszystkiego sama. Pomiędzy pewnością siebie, a pychą jest bardzo cienka granica, której przekroczenie może kosztować życie Ciebie lub Twoich towarzyszy. Pamiętaj o tym.
Uśmiech na twarzy dziewczyny momentalnie zgasł, opuściła wzrok i przybrała lekko skrzywioną minę.
- Yoshi... widzę, że poświęciłeś dużo czasu na trening swojego Taijutsu. Jednakże, biegając w tę i z powrotem przy użyciu techniki przemieszczenia, marnujesz jedynie ogromne ilości chakry. Na dodatek słabo synchronizujesz się z atakami towarzyszy czego skutkiem jest ta rana. Miej to na uwadze i pomyśl nad poćwiczeniem jakiegoś użytecznego Ninjutsu.
Wzrok senseia, padł na ostatnią osobę z grupy:
- Mishiwa... w tym teście wypadłaś najlepiej. Pułapka z użyciem Bunshin no Jutsu była bardzo sprytna, a Twój atak Mokutonem umożliwił drużynie ostateczne zwycięstwo. Jednakże... nie pomogłaś Somiko, gdy ta walczyła ze mną jeden na jeden, poczekałaś ze swoich ruchem do momentu, w którym ją złapałem. Z jednej strony mądrze, gdyż wyczekałaś na moment, w którym się odsłonię, ale czy na prawdziwym polu walki warto będzie poświęcić towarzysza, tylko w celu zaskoczenia przeciwnika? Przemyśl to.
Kolej Mishiwy, a następnie Yoshiego.
Offline
(Soundtrack)
Gdy Kazuma, kazał mi się zatrzymać momentalnie mnie zmroziło. Odwróciłam się w stronę sensei'a nie będąc pewna, czy to jakiś żart który ma zaraz na mnie spaść, czy jakaś nowa szansa.
Z niedowierzaniem spojrzałam na senseia gdy ten zaczął tłumaczyć prawdziwy cel testu. Gdy skończył przemawiać zabrałam głos, stojąc kilka metrów od nich.
- W takim razie dlaczego kazaliście nam z sobą rywalizować? Naszym przeciwnikiem był nie tylko sesnei ale też któreś z nas. Musieliśmy wybierać z kim chcemy się sprzymierzyć a kogo chcemy wyeliminować. Dlaczego?
W moim głosie mieszało się niedowierzanie z złością.
Offline
"Wszystko fajnie, ale mógłby chociaż wyciągnąć tego cholernego shurikena z mojej dłoni... zresztą, sam się tym zajmę!"
Zacisnąłem zęby i jednym pewnym ruchem wyciągnąłem shurikena i cisnąłem nim o ziemie w przypływie złości. Krew zaczęła cieknąć z rany, więc przycisnąłem rękę do bluzy.
"To powinno wystarczyć, rana nie jest tak duża jak myślałem"
Nic nie mówiąc czekałem, aż Kazuma odpowie na pytanie zadane przez Mishiwę.
Offline
Kazuma uśmiechnął się słysząc mieszankę niedowierzania i złości w głosie Mishiwy, po czym odrzekł:
- Dzwonki miały za zadanie jeszcze bardziej utrudnić Wam współpracę i zweryfikować, czy podejmiecie jakąś próbę koordynacji ataków w obliczu wspólnego wroga, czy będziecie tylko bezmyślnie się miotać próbując zdobyć je na własną rękę. Cóż... przypadkowo, czy też nie, ale najważniejsze, że się Wam udało. Zdaliście!
Kolej Mishiwy, a następnie Yoshiego.
Offline
Uśmiechnęłam się i pewnym krokiem zbliżyłam do pozostałych.
Spojrzałam kolejno po Yoshim i Somiko.
- Czyli jesteśmy... - na chwilę mnie zatkało tak jakby TO słowo nie chciało przejść mi przez gardło -... drużyną?
Offline
- Na to wygląda! odpowiedziałem Mishiwie.
- Mam tylko nadzieję, że jeżeli dojdzie do potyczki z prawdziwym przeciwnikiem, zwrócicie większą uwagę na rannego towarzysza niż teraz... spojrzałem wymownie na obie dziewczyny nie oczekując odpowiedzi.
- Najważniejsze, że się nam udało! Jak poznamy się lepiej to nasza współpraca też się poprawi. Odwróciłem się w stronę Kazumy i zapytałem
- Co teraz mamy robić mistrzu?
Offline
- Po prostu zostawajcie z tyłu i nie wchodźcie mi w drogę. - skwitowała Somiko wstając z ziemi i przyjmując swoją typową, zarozumiałą minę.
Kazuma słysząc Wasze wypowiedzi zaśmiał się tylko głośno, po czym odpowiedział Yoshiemu:
- Wystarczająco już dzisiaj przeszliście. Resztę dnia macie wolną, a jutro o 08:00 spotykamy się przed siedzibą Hokage. Czas na pierwszą misję, Drużyno Piąta! - ostatnie zdanie wypowiedział nieco głośniej i wyciągnął w Waszą stronę dłoń z uniesionym do góry kciukiem.
Kolej Mishiwy, a następnie Yoshiego.
Offline
- Ranny? Przestań się mizgać jak dziewczynka. To ledwie draśnięcie. W trakcie prawdziwej walki spotkamy się z gorszymi rzeczami niż jakieś zadrapanie... Przynajmniej ojciec mnie tego uczył - Powiedziałam wzdychając i wymownie patrząc na chłopaka. Odruchowo zerknęłam do torby czy nie ma tam przypadkiem jakichś bandaży lub coś co mogłoby się przydać do udzielenia pierwszej pomocy.
Gdy Kazuma wyznaczył termin pierwszejmisji byłam zaskoczona że już tak szybko została nam przydzielona
"Czyżby spodziewali się że zdamy i już wcześniej przydzielili nam misje?" - pomyślałam marszcząc delikatnie brwi.
Na entuzjazm Sensei'a odpowiedziałam niepewnym tonem:
-Suuuper... Czy teraz możemy już iść do domu?
Offline
[ Wygenerowano w 0.045 sekund, wykonano 8 zapytań - Pamięć użyta: 1.43 MB (Maksimum: 1.78 MB) ]