"In this world, whenever there is light, there are also shadows. As long as the concept of winners exists, there must also be losers."
Nie jesteś zalogowany na forum.
"Kazuma Sarutobi, sławny Jounin z Konoha Gakure."
Pierwszy dzień lipca nie zaskoczył mieszkańców Konoha Gakure no Sato i powitał ich piękną, bezchmurną pogodą oraz mocno dogrzewającym słońcem.
Obudziliście się oboje w swoich domach na kilkadziesiąt minut przed godziną 08:00, gotowi do działania oraz ciekawi czekających Was dzisiaj pierwszych wyzwań w Waszej nowej roli shinobi Liścia.
Kolej Mishiwy, a następnie Yoshiego.
Offline
Przeciągnęłam się na łóżku i wstałam by wpuścić swojego kota, który domagał się wejścia do pokoju poprzez irytujące drapanie o drzwi.
Kot wskoczył do pokoju od razu kładąc się na łóżku, w miejscu gdzie akurat padało słońce.
"Zapowiada się na gorący dzień"
Otworzyłam okno na oścież, wpuszczając świeże powietrze i poszłam w stronę łazienki niosąc ze sobą czyste ubrania. Zrobiłam błyskawiczny, chłodny prysznic aby się odświeżyć, ubrałam się nie zapominając o nowiutkiej katanie, ochraniaczu oraz torbie i apteczce.
W końcu gotowa na nowe wyzwania zeszłam do kuchni.
Offline
Nie spałem dobrze tej nocy. Cały czas miałem w głowie wczorajszą walką z Kazumą. Byłem świadom, że mogłem rozegrać ją dużo lepiej i do późna wymyślałem sobie alternatywne scenariusze, przez co nie wyspałem się tak jak należy.
Postanowiłem poleżeć jeszcze chwilę i dospać chociaż te 15 minut.
"Jeszcze tylko chwila i zaraz wstaję" pomyślałem i zamknałem oczy.
Offline
Mishiwa zeszła do kuchni i dostrzegła tradycyjnie ojca, który popijał poranną kawę.
Gdy tylko Cię dostrzegł zapytał:
- Jak poszły egzaminy w Akademii? Wczoraj późno wróciłaś i nie było czasu porozmawiać.
Kolej Mishiwy.
Offline
- Witaj ojcze - Powiedziałam wypijając szklankę wody.
- Na egzaminie musiałam zaprezentować Henge no Jutsu oraz Bunshiny , Hokage ocenił moje starania bardzo dobrze.
Przydzielono mnie do grupy z takim chłopakiem z klasy dla wybitnych, choć niczym specjalnym się nie cechuje oraz z Somiko Uchicha. Później sesnei - Kazuma Sarutobi zrobił nam kolejny egzamin z dzwoneczkami. Powiedział że wyszłam na nim najlepiej ale nie byłam z siebie zadowolona. Teraz idziemy na naszą pierwszą misję.- Skrzywiłam się na myśl, że od dzisiaj codziennie będę widywać się z Somiko.
Offline
Ojciec wysłuchał wszystkiego ze spokojem. Jego mina zmieniła się na ułamek sekundy tylko dwa razy - gdy wspomniałaś o Somiko (skrzywił się lekko) oraz o Kazumie (tutaj uniósł brwi).
- Sarutobi Kazuma? Hmm... masz szczęście. To jeden z silniejszych Jouninów naszej wioski, a w dodatku pochodzi z bardzo utalentowanego klanu z tradycjami. Słuchaj go, a z pewnością uczyni Cię silniejszą. A na dziewuchę Uchiha uważaj. I nie pozwól by była lepsza od Ciebie.
Po wypowiedzeniu tych słów, wrócił do picia swojej kawy.
Kolej Mishiwy.
Offline
-Ha! Nigdy nie pozwolę jej na zostanie hokage, nawet gdybym sama musiała nim zostać- Odpowiedziałam ojcu pakując śniadanie na misję. -Dzisiaj też będziemy trenować? - Zadałąm pytanie ojcu zmierzając już ku drzwiom .
Offline
- Nadszedł czas, byś sama zaczęła trenować. Nie jesteś już dzieckiem, nie mogę Cię wiecznie niańczyć. Mam obowiązki jako shinobi oraz głowa klanu Senju. Mam nadzieję, że to rozumiesz. - odrzekł surowym tonem ojciec, nie odwracając swej uwagi od trzymanej przed sobą kawy.
Kolej Mishiwy.
Offline
- Rozumiem - powiedziałam jednocześnie smutniejąc.
Ruszyłam w stronę umówionego miejsca, jednocześnie spoglądając na dłoń. "W jaki sposób mam rozwijać Mokutona? Ojciec pomógł mi uzyskać obecny poziom, ale nie mogę na tym spocząć...."
Offline
Ruszyłaś w stronę siedziby Hokage. Był to punkt położony w północnej części wioski, tuż pod twarzą Aerisa Senju wykutą w wysokiej górze znajdującej się w obrębie wioski.
Gdy dotarłaś na umówione miejsce nieopodal drzwi, czekała już tam Somiko z rękoma założonymi na klatkę piersiową, oparta o płot okalający siedzibę.
Dziewczyna najwyraźniej wyczuła Twoją obecność zanim się zbliżyłaś, gdyż na ułamek sekundy łypnęła na Ciebie jednym okiem, lecz poza tym, nie dawała żadnych innych oznak ożywienia - po prostu Cię zignorowała.
Kolej Mishiwy.
Offline
Przeszłam żwawym krokiem obok niej, nie zwracając na nią w ogóle uwagi i stanęłam obok wejścia do siedziby.
Spojrzałam na zegarek sprawdzając ile czasu pozostało do przyjścia senseia. "Mam nadzieję że tym razem się nie spóźni..."
Rozejrzałam się w okół, czy w pobliżu nie ma trzeciego członka naszej drużyny.
Offline
Zegarek wskazywał godzinę 07:50, więc pozostało jeszcze trochę czasu.
W międzyczasie Yoshi niespodziewanie się wybudził i spojrzawszy na godzinę, którą wskazywał budzik nieco się przeraził.
Kolej Yoshiego.
Offline
Otworzyłem oczy i ze stoickim spokojem spojrzałem na zegar.
- Jasna cholera! Już tak późno? Błyskawicznie poderwałem się z łóżka i zacząłem w panice się ubierać.
Na śniadanie już nie ma czasu, muszę jak najszybciej dostać się pod siedzibę Hokage!
Gdy już się ubrałem, naprędce pochwyciłem swoją torbę i pobiegłem co sił w nogach na miejsce spotkania.
Offline
Wybiła godzina 08:00, a Mishiwa oraz Somiko usłyszały znajomy głos:
- Hej, witajcie! - to był Kazuma, który pojawił się w kłębie dymu na płocie otaczającym siedzibę Hokage.
Jounin zeskoczył na dół i rozejrzał się z uśmiechem.
- Chyba kogoś brakuje.
Kolej Mishiwy.
Offline
Wzruszyłam tylko ramionami.
- Na misje musimy ruszać w pełnym składzie? - Zapytałam senseia choć domyślałam się jakiej odpowiedzi uzyskam.
"Najwyraźniej spóźnialstwo jest zaraźliwe..." - Pomyślałam, lecz nie odważyłam się wypowiadać tych słów na głos, w końcu był naszym senseiem.
Offline
- Trochę cierpliwości. - odrzekł Kazuma z uśmiechem, drapiąc się po potylicy.
Somiko nie odezwała się słowem, jedynie uniosła wymownie oczy ku niebu, co zapewne oznaczało, że podziela zdanie Mishiwy.
W międzyczasie Yoshi pędził niczym wiatr przez zatłoczone ulice wioski co i raz trącając kogoś przypadkowo ramieniem lub łokciem.
Spotkało się to z kilkoma oburzonymi spojrzeniami oraz uszczypliwymi komentarzami mieszkańców wioski.
W pewnym momencie, niespodziewanie zza rogu wyszła przygarbiona staruszka, ciągnąca ostatkami sił dwie wypchane torby z zakupami.
Pech tak chciał, że rozpędzony chłopak wpadł prosto na nią, powalając ją na ziemię. Siatki upadły na ziemię, a rozmaite rodzaje produktów potoczyły się po ulicy w losowych kierunkach.
Przechodnie jedynie patrzyli na całą scenę zniesmaczeni, lecz żaden nie zatrzymał się, aby pomóc.
Kolej Yoshiego.
Offline
[ Wygenerowano w 0.042 sekund, wykonano 10 zapytań - Pamięć użyta: 1.12 MB (Maksimum: 1.37 MB) ]